czyli podwójne życie świerszcza
w czasach pojedynczych okien
z podwójnymi szybami
Konik polny przy drodze siadł,
swój wzrok zatopił w szarej mgle.
Może zgubił za sobą ślad,
a może go urzekł śpiew.
.
Cichy wieczór na drogę spadł,
swój mrok zatopił w liściach drzew.
Czy go zabił księżyca blask
czy może słowiczy śpiew ?
Usnął konik wśród kropel ros,
otula go wieczorna mgła.
Śni się jemu liliowy wrzos,
a może piosenka ta-a-a
O matuniu malinowa !
a jak to nie świerszcz ? a jak to samiczka ???
Zdjęcia tym razem "prosto od obiektywu" nie majstrowane w komputerze.
Świerszczyk na nowym oknie siadł. Jaka szyba, taki cień, nie dziwi nic ...
A piosenkę, w czasach mojej młodości, śpiewali: Andrzej i Eliza.
w czasach pojedynczych okien
z podwójnymi szybami
ŚWIERSZCZ
Konik polny przy drodze siadł,
swój wzrok zatopił w szarej mgle.
Może zgubił za sobą ślad,
a może go urzekł śpiew.
.
w odłamku szkła
mami błękitem ...
mami błękitem ...
Cichy wieczór na drogę spadł,
swój mrok zatopił w liściach drzew.
Czy go zabił księżyca blask
czy może słowiczy śpiew ?
błękitna poświata
cień, chłód serca
cień, chłód serca
Usnął konik wśród kropel ros,
otula go wieczorna mgła.
Śni się jemu liliowy wrzos,
a może piosenka ta-a-a
błękitny wrzos ?
już niemożliwe
Co mi z tym błękitem ? Ano kiedyś błękitnego świerszcza znałam. Prawdę powiedziawszy świerszcz był zielony, tyle, że krew błękitna w nim płynęła. I błękitne rapsodie opowiadał. Waldemar Drugi Mącidreszczański - dumnie zwał się ów muzyk błękitny, co zieloną miętą, przez żółty rumianek, mamił świneczkę-panieneczkę. Świnka rumieńcem płonęła, koloru leśnego fiołka i oczy fiołkowe miała, i zaiste fiołkowo, niebieskiego kawalera, kochała ... Ach, jak kochała. To dopiero błękitna historia była ! Była, ale się skończyła
i se ne wrati, bo furda krew błękitna, na nic żółte rumianki, kiedy kawaler w wierności zielony. Ojjj zielony !
Skąd mi się przypomniała piosenka o koniku polnym ?
Ano - konik, czy świerszcz, jaka różnica ? Jak zwał, tak zwał, obaj jednej maści wiarołomcy ... cyt, cyt, za kominem, a potem na okno i fruuuuuuu ...
i se ne wrati, bo furda krew błękitna, na nic żółte rumianki, kiedy kawaler w wierności zielony. Ojjj zielony !
Historia świnki i świerszcza
jedyna taka na świecie ... ?
działa się onegdaj w Onecie
Skąd mi się przypomniała piosenka o koniku polnym ?
Ano - konik, czy świerszcz, jaka różnica ? Jak zwał, tak zwał, obaj jednej maści wiarołomcy ... cyt, cyt, za kominem, a potem na okno i fruuuuuuu ...
Hmm - obiektyw obiektywnie patrzy, ja, przez obiektyw patrząc, widzę ...
ale, obiektywnie rzecz ujmując, nie wiem, czy widzę to, co widzę, no bo ja widzę świerszcza, co niczym bogini Kali siedem ramion rozkłada ...
O matuniu malinowa !
a jak to nie świerszcz ? a jak to samiczka ???
Ratunkuuuu !!!
*
Zdjęcia tym razem "prosto od obiektywu" nie majstrowane w komputerze.
Świerszczyk na nowym oknie siadł. Jaka szyba, taki cień, nie dziwi nic ...
A piosenkę, w czasach mojej młodości, śpiewali: Andrzej i Eliza.
**
z przyjemnością polecam Malina M *